Nieodzowną częścią krucjat były bitwy – a jak są bitwy, to są również ranni. Jednak, czy tylko to stanowiło problem dla łacińskiego rycerza, który walczył z niewiernymi w Lewancie? To była kropla w morzu dolegliwości, jakich można było się nabawić w czasie takiej wyprawy. Wojska łacinników były dziesiątkowe przez epidemie czerwonki czy innych chorób o różnej proweniencji. Nie mogło zatem obyć się bez lekarzy, chirurgów, cyrulików, balwierzy i wielu innych, parających się leczeniem ludzi. Na wspomnienie o średniowiecznej medycynie pamięć przywołuje raczej nie miłe obrazy upuszczania krwi lub żywcem amputowanej kończy na drewnianym stole w jakimś niskim ciemnym pomieszczeniu, za pomocą niekoniecznie czystej piły i nieodpowiednich to tego celu warunkach sanitarnych. Jednak…. czy nasze wyobrażenia odpowiadają rzeczywistości? Czy faktycznie poziom medycyny był na tak niskim poziomie?
Naprzeciw tym i innym pytaniom wychodzi Piers D. Mitchell ze swoją książką Medycyna podczas krucjat. Wojna, rany i średniowieczna chirurgia, która w 2021 r. została wydana nakładem Wydawnictwa Astra. P.D. Mitchell jest autorem wielu publikacji dotyczących chorób w czasie krucjat, wykładowcą Uniwersytetu Cambrige, w swoich badaniach naukowych zajmuje się paleopatologią, paleoparazytologią, antropologią i historią medycyny.
Autor w ośmiu rozdziałach zabiera czytelnika w niezwykłą podróż do Ziemi Świętej, o którą biła się połowa znanego wówczas świata. Z jednej strony bitwy, z drugiej rozmowy pokojowe; przemarsze wojsk i tłumy pielgrzymów; autochtoni i osoby szukające lepszego życia – wszystkich ludzi biorących udział w wymienionych działań łączy jedna rzecz – mogli zachorować. Choroba dotykała każdego niezależnie od pozycji, majątku, wiary i poglądów czy wpływów. W związku z tym działalności lekarzy i szpitali była podstawą funkcjonowania tamtejszego terenu. Miejsca, gdzie dochodziło do zderzenia kultur, obyczajów, technik wojskowych… ale również diety i chorób. W głównej mierze właśnie dieta odpowiadała za odporność przybyszów na miejscowe choroby oraz odporność miejscowych na choroby przybyszów.
P.D. Mitchell na kolejnych stronach wprowadza czytelnika w świat średniowiecznej… krucjatowej medycyny (chociaż to niewielka różnica). Lekarz nie jedno miał imię – mógł być chirurgiem, balwierzem, cyrulikiem; mógł prowadzić prywatną praktykę lub pracować w szpitalu – albo jedno i drugie. Wykorzystywał przy tym różne narzędzia, o których wprawdzie napisano w tej książce, aczkolwiek z uwagą, że niewiele zachowało się po nich śladów archeologicznych. Niemniej, jest to ciekawy wykład na temat stosowanych ówcześnie przyrządów lekarskich prawie na całym znanym ówcześnie świecie, które wbrew pozorom nie były tak prymitywne jak mogłoby się wydawać. Właściwie książkę można w jakimś sensie traktować jako quasi podręcznik średniowiecznej medycyny – myśl ta dotyczy rozważań autora na temat obrażeń bitewnych. Nie chodzi tylko o sposób, w jaki je leczono, ale jak powstały! W jednej chwili można się przenieść na pole walki i analizować, jakie obrażenia zadawały wrogom i z ich rąk odnosiły jednostki konnicy, piechoty czy łuczników. Podniesiona została również kwestia chyba najbardziej znanej średniowiecznej praktyki – upuszczanie krwi. To, co może wzbudzić zainteresowanie czytelnika, to regulacje dotyczące tego zabiegu – obligujące zarówno przeprowadzającego jak i chorego (aczkolwiek krew była także upuszczana profilaktycznie u osób zdrowych).
Moim zdaniem najciekawsze jest część końcowa. Często można się spotkać ze zdaniem, że medycyna łacińska stała na o wiele niższym poziomie niż arabska. Autor poddaje to w wątpliwość, stwierdzając ostatecznie, że… to zależy. Kwestii tej nie sposób rozstrzygnąć w kategoriach „tak” i „nie”. Przywołane przez P.D. Mitchella teksty z epoki pozwalają na wyrobie własnego zdania na ten temat, ukazując przy tym trudności, z jakimi spotykali zarówno medycy europejscy jak i arabscy. Kolejną interesującą kwestią jest licencja. Tak, lekarz chcący legalnie prowadzić swoją praktykę w określonym mieście musiał stawić się przed organem sprawdzającym jego wiedzę medyczną. Za brak odpowiedniego poświadczenia nielegalnie działający medyk spotykał się z konsekwencjami ze strony miasta. Podobnie rzecz się miała, jeśli lekarz doprowadził do śmierci pacjenta, np. źle rozpoznając chorobę. Skutki były różne – od grzywny do amputacji kciuka. Rozporządzane te zostały przytoczone w oryginale, co pozwala na wyrobienie własnego zdania na ten temat.
Książka jest jedną z niewielu wydanych publikacji (jeśli nie jedyną) w ostatnich latach. Z pewnością zasługuje na uwagę, ze względu na interdyscyplinarne podejście – zestawienie ze sobą medycyny i historii zawsze jest ciekawym eksperymentem naukowym. Właściwie książce można postawić jeden zarzut (przynajmniej w moim odczuciu) – koneserzy mocnych wrażeń mogą poczuć się zawiedzeni. Raczej nie można się spotykać w tej książce z makabrycznymi opisami ran czy operacji (ale dla każdego to jest sprawa indywidualna). Książka jest pozycją obowiązkową dla miłośników epoki krucjat.
Kamila D. Szymczak
Komentarze
Prześlij komentarz