„Nie minęło jeszcze sześćdziesiąt lat, odkąd w powietrze, na wysokość kilku stóp, wzbił się drewniany, obciągnięty płótnem dwupłatowiec braci Wright. Teraz zaś człowiek miał wykonać pierwszy krok ku gwiazdom” - to porównanie wskazuje, jak przełomowy dla ŚWIATA miał być rok 1961. Rok, w którym człowiek po raz pierwszy znalazł się w przestrzeni kosmicznej. Bez wątpienia było to wydarzenie tak epokowe, jak odkrycie Ameryki przez Kolumba. Stawka również podobna — kto zapisze się w historii świata jako ten PIERWSZY — radziecki towarzysz czy amerykański obywatel. Jaki ostatecznie był wynik, wszyscy już wiemy — Czerwona Gwiazda znalazła się pierwsza w kosmosie, podczas gdy gdy dumne 50 gwiazdek USA powiewało tylko na fladze tego kraju. Najciekawsza w tej całej historii była droga, aby ten cel osiągnąć...
O tym można przeczytać w książce Stephana Walkera Kosmiczny wyścig. Zdumiewająca historia człowieka, który opuścił Ziemię, wydanej w 2023 r. nakładem Wydawnictwa Poznańskiego, zaś przekładu dokonał Adam Wawrzyński. Na prawie 500 s. autor zabiera nas w lata 50. i 60. XX wieku — prawie środka okresu nazywanego zimną wojną. Żelazna kurtyna, rozdzieliwszy świat na kapitalistyczny Zachód i socjalistyczny Wschód, doprowadziła do zagorzałej rywalizacji między dwoma nuklearnymi mocarstwami, czyli USA i ZSRS. W latach 60. kolejną płaszczyzną zmagań stała się przestrzeń kosmiczna.
Stephen Walker jest brytyjskim pisarzem i reżyserem. Ukończył studia licencjackie na kierunku historia na Oksfordzie oraz studia magisterskie na Harvardzie w dziedzinie historii nauki. W swoim dorobku pisarskim ma książkę Shockdown: Countdown to Hiroshima. Zdobył wiele nagród filmowych (Emmy, BAFTA czy Rose d'Or) w kategorii filmów dokumentalnych. Jego najnowsza książka Kosmiczny wyścig ukazała się w 2021 r., żeby dwa lata później trafić do rąk polskiego czytelnika.
Książka jest podzielona na cztery Akty, co już samo w sobie dodaje dramaturgii wydarzeniom, a także wskazuje na ich doniosłość. Narracja została poprowadzona dwutorowo, ponieważ opisuje niemal równoczesne działania Amerykanów i Sowietów. Nie jest to biografia Jurija Aleksiejewicza Gagarina, tylko trzymający w napięciu wyścig o kosmiczny prym. I choć właśnie porucznik sił powietrznych jest tu główną postacią, to autor poświęca sporo uwagi jego amerykańskim adwersarzom. Oczywiście, nie można całościowo uzasadnić wyboru Gagarina na tego PIERWSZEGO, bez przedstawienia sylwetek jego przyjaciół, którzy tak samo jak on chcieli polecieć w kosmos, żeby wspomnieć, chociażby o tym „zawsze drugim”, czyli Giermanie Titowie, który z tą łatką musiał się mierzyć do końca życia.
Kosmiczny wyścig w fenomenalny sposób ukazuje sposób rządów obu krajów. Właśnie na przykładzie programów kosmicznych autor świetnie tę różnicę uchwycił. Z jednej strony był ZSRS, gdzie nikt nic nie wiedział — nikt nie znał nazwiska inżyniera odpowiedzialnego za zbudowanie rakiety, nikt nie wiedział, skąd rakieta z kosmonautą miała wystartować...ba! Nikt nie znał godności tegoż śmiałka, dopóki nie znalazł się na orbicie ziemskiej. Jedna wielka tajemnica, o której pionierzy kosmosu nie mogli powiedzieć nawet swoim żonom. Uważam, że realia ZSRS lat 60. zostały niezwykle wiernie oddane. A z drugiej strony USA i publiczne konferencje, na której długo przed startem zostali przedstawieni astronauci. Nadawane na żywo relacje ze startów rakiet, które częściej były nieudane, niż udane. Amerykański kosmodrom powszechnie był znany — Przylądek Canaveral na Florydzie, zaś o radzieckim Tiuratamie na terenie Kazachstanu nikt nie słyszał (zarówno w kraju, jak i za granicą... do czasu). Odyseja szympansa Hama była transmitowana na żywo, podczas gdy o Biełce i Striełce dowiedziano się po ich udanym lądowaniu, a o kilku innych psach, w tym słynnej Łajce, świat dowiedział się po rozpadzie Związku Sowieckiego.
Opowieść Stephana Walkera jest niczym ring, gdzie w narożnikach naprzeciwko są USA i ZSRS, reprezentujące różne wartości, systemy i ideologie, których cel jest ten sam — umieszczenie swojego człowieka w kosmosie.
Współpraca barterowa z Wydawnictwo Poznańskie.
Kamila D. Szymczak
Komentarze
Prześlij komentarz